niedziela, 24 marca 2013

Niewyjawiona Tajemnica

Wcześniej, gdy Pitch obmyślał szczegóły swojego planu, Jack i Sarah przebywali w pokoju Jamiego. Dziewczyna przyglądała się zębowi, który trzymała w ręku, a który wcześniej znajdował się pod poduszką chłopaka. Po chwili schowała go do kieszeni bluzy.

– Ciekawy sposób by pozbyć się zęba – rzekła, patrząc dalej na chłopca, jednak po chwili jej podejrzliwy wzrok powędrował na Jacka. – Ciekawe jak to się stało? – spytała mrużąc oczy. On tylko zaśmiał się cicho i spojrzał na nią rozbawiony.

– Ach, te dzieciaki. – Usłyszawszy to również się uśmiechnęła i położyła złotą monetę pod poduszkę Jamiego. Jack też przez chwilę na niego patrzył lecz jego wzrok szybko powędrował na Sarę. Po chwili złapała jego spojrzenie i uśmiechnęła się do niego uroczo. Jack'owi zrobiło się cieplej na sercu, nigdy wcześniej czegoś takiego nie czuł, ale musiał przyznać, że bardzo mu się to podobało. Sarah przypomniała sobie nagle coś co spowodowało, że jej wzrok znów powędrował na chłopca. Jack trochę speszony postanowił nie wnikać w to co się stało oraz zmienić kierunek tej sytuacji.

– Co masz na myśli? Oprócz Ząbka nie ma osoby, która po spojrzeniu na ząb wie dokładnie w jaki sposób wypadł. – Nie był tym zbytnio zaciekawiony, ale to było lepsze niż niezręczna cisza, która panowała w pokoju.

–  Wiesz, żyję wśród strażników już od trzystu lat, w końcu coś niecoś zasięgnę wiedzy. – Wyjaśniła patrząc na niego, a ten, słysząc to spojrzał w bok, próbując ukryć zawstydzenie, chociaż marnie to mu wychodziło.

– Fakt – Sarah zaczęła cicho chichotać, patrząc na niego; gdy już się uspokoiła, nadal mu się przyglądała, jednak przed jej oczami pojawił się obraz jego sprzed trzystu lat.

– Przez trzysta lat robiłam różne rzeczy, ale jednak to jest z tego wszystkiego najlepsze – szepnęła. Frost popatrzył na nią uśmiechając się, chciał wykorzystać sytuację. To, że są praktycznie sami, nie ma koło nich strażników i porozmawiać na temat wspomnień, które zobaczyła nastolatka. – Sarah... – zaczął, a ta spojrzała na niego pytająco.

– Tak?

Chłopak nie wiedział od czego właściwie zacząć. O tyle rzeczy chciałby zapytać, ale teraz miał pustkę w głowie. – Powiedz mi jedną rzecz... – kontynuował. Sarah czekała na ciąg dalszy zastanawiając się co ten chce jej przekazać. Domyślała się co to może być, przeważnie jej przeczucia sprawdzały się i tego się bała się najbardziej. – Co takiego zobaczyłaś wtedy w pałacu, w swoich wspomnieniach? – spytał. Zamarła usłyszawszy to pytanie. Nie wiedziała co odpowiedzieć, bo przecież nie prawdę. Po chwili wróciła myślami na ziemię i podeszła do niego. Wróciły do niej wspomnienia, które dawały jej radość, a tym samym przynosiły ze sobą masę bólu. Chciało jej się płakać lecz dzielnie ukrywała łzy.

– To, czego nie powinnam zobaczyć – wyjaśniła krótko ze smutkiem w głosie. Chciała na niego spojrzeć, lecz nie potrafiła. Bała się, że gdy to zrobi ból zaatakuje ze zdwojoną siłą.

– Na przykład co? – spytał zaciekawiony, ale też trochę smutny. Gdy ona była wesoła jemu też robiło się lekko na duszy, zaś gdy była smutna i przygnębiona, on także. Kiedy usłyszał jej słowa w głębi wiedział, że nie będzie łatwo wyciągnąć od niej informacje których pragnął.

– Jack, ja... nie mogę – westchnęła zrezygnowana. – Teraz mam... mamy ważniejsze sprawy na głowie. – Prawie szeptała; Jack patrzył na nią wsłuchując się dokładnie w każde jej słowo. To co mówiła nie było dla niego w stu procentach jasne. Próbował to jakoś zrozumieć, ale miał za mało informacji na ten temat.

– Sarah – zaczął, a ta patrząc się tępo w ścianę nawet nie zareagowała. – Pitch może i ma przewagę, ale tak łatwo nie wygra. Nie pokona nas. – Kontynuował, próbując ją tym samym skłonić do spojrzenia na niego. Czym bardziej on się starał, tym bardziej ona się opierała. – Spójrz na mnie – szepnął. Ona natomiast spojrzała w bok ukrywając swoje szkliste oczy. Widząc to westchnął cicho; nie wiedział co go sprowokowało do tego by złapać ją za podbródek i zmusić do spojrzenia w swoje niebieskie oczy. – Nie chodzi o niego prawda? – spytał. Na to pytanie jej wzrok powędrował gdzie w bok. – Sarah.

– Masz rację... – odparła z lekko drżącym głosem. Chłopak przyglądał się jej uważnie, puszczając jej podbródek – ...nie chodzi o niego – szepnęła poważniejąc. Głos powrócił do swojego pierwotnego stanu.

– A więc o co? – dopytywał się; to wszystko nie trzymało się kupy. Przecież przed wyjściem do Zębowego Pałacu wszystko było dobrze, a teraz, zwłaszcza gdy tempo ich podróży na chwilę zwalnia i jest szansa na porozmawianie, ona zachowuję się co najmniej dziwnie. Możliwe że wcześniej też tak było, ale czuł, że teraz ma to coś wspólnego z jego wspomnieniami. Nie miał zielonego pojęcia skąd takie przeczucie.

– O ciebie – mruknęła. W tej chwili wpatrywała się bezmyślnie w oczy Jack'a; mimo, że kolor jego tęczówek całkiem różnił się od tego, który zapamiętała. Zimne... jak lód, który wciąż zamarza, a zarazem ciepłe... jak słońce, dotykające swoimi promieniami ludzkiej skóry. Teraz marzyła o jednym – by wszystko wróciło normy. Chciałaby cofnąć czas o trzysta lat i nie dopuścić by wydarzyło się to co się wydarzyło. On natomiast zaskoczony wpatrywał się w jej oczy, nie rozumiejąc tego co właśnie usłyszał. W jego głowie znów pojawiły się pytania, które wcześniej zaplanował przed rozmową, lecz teraz towarzyszyło im mnóstwo innych, nowych pytań, które pojawiły się zaledwie sekundę po tym, jak dziewczyna skończyła mówić. Widząc jego reakcję Sarah postanowiła powtórzyć swoje słowa. – O ciebie Jack.

– Jak to o mnie? Co ja mam z tym wspólnego? – spytał pół tonem. Zachowywał się podobnie jak wtedy, gdy dowiedział się od Zębuszki, że był wcześniej człowiekiem, tak jak pozostali strażnicy łącznie z Sarą. – Powiedz mi.

– Nie mogę – szepnęła próbując go uspokoić, jednak gdy usłyszał jej słowa bardziej się nakręcał.

– Dlaczego? – spytał.

– Bo nie mogę – mruknęła wpatrując się w podłogę; w tej chwili nie potrafiła powiedzieć nic innego.

– Dlaczego? Powiedz mi dlaczego?! – krzyknął. Był już trochę podirytowanym tymi ciągłymi tajemnicami, które przed nim wciąż ukrywano. Chciał wreszcie poznać całą prawdę. Ona posmutniała nagle, próbując to jednak zamaskować. – Dlaczego?!

– Ponieważ nie chcę wyjawić tej tajemnicy, rozumiesz?! – odpowiedziała równie silnym głosem. Po chwili ciszy odwróciła się na pięcie by zacząć chodzić w tę i z powrotem po pokoju. Była zdenerwowana, nie mogła zebrać myśli. Nie mogła powiedzieć mu prawdy, nie miała ochoty na przechodzenie przez te męczarnie przez kolejne lata. W końcu skąd mogła wiedzieć jak on na to zareaguje. On natomiast nie miał zielonego pojęcia co znaczy to wszystko, o czym ona mówi; to nie trzymało się kupy.

– To chciałeś ode mnie usłyszeć? To tego oczekiwałeś? – Nie widząc reakcji kontynuowała. – Nie chcę stracić tego co mam w zasięgu ręki! – Przez chwilę milczała, ale ból skrywany do tej pory chciał wyjść z niej. – Wiesz jak to jest siedzieć trzysta lat w cieniu, w samotność? Marzyć o świecie pozbawionym wrażenia, że czegoś ci brakuje? Marz pojęcie jak to jest zasypiać ze łzami w oczach myśląc o tym, że to uczucie jest już cząstką ciebie i że niszczy cię od środka?! – krzyczała drżącym głosem ze łzami w oczach. Nie wiedziała co ją napadło, ale zdawała sobie sprawę, że zrzuca z siebie ten ciężar, chociaż z drugiej strony nie była pewna czy Jack ją zrozumie.

– Nie masz pojęcia – wyszeptała. Chłopak wykorzystując chwilę podszedł do niej. – Nie masz pojęcia – powtórzyła. – Więc proszę cię, nie dręcz mnie tymi pytaniami... Proszę – łkała, była roztrzęsiona, a jej ciało trzęsło się od płaczu. Chłopak nie mógł uwierzyć, że to właśnie on doprowadził ją do takiego stanu. Widząc jak po jej policzkach spływają łzy bólu i bezsilności podszedł jeszcze bliżej, objął ją ramionami i przytulił do siebie jej zimne, kruche ciało. Była taka delikatna. W tej chwili przypominała marionetkę.
Wtuliła się w jego silne ramiona i powoli odnalazła spokój. Jej płacz i łzy ustały, a drgawki ustąpiły. Chciała jak najdłużej wykorzystać tę chwilę, to że może być blisko niego, zbyt długo na to czekała. Myśl o tym, że mogłaby go stracić nie wchodziła w grę, ale przecież prędzej czy później Jack dowie się prawdy i nie wiadomo jak na to zareaguję. Bała się, że może go znów stracić na kilka lub nawet kilkanaście lat, a co gorsza bezpowrotnie.

– Chciałabym ci wszystko wyjaśnić, ale nie mogę – mruknęła w jego kurtkę by po chwili uwolnić się z jego uścisku. Spojrzała mu prosto w oczy.

– Gdy odzyskamy zęby na pewno wszystkiego się dowiem. – Chłopak spojrzał na nią mając nadzieję, że to doda jej otuchy, lecz nawet nie wiedział jak bardzo się mylił. Na te słowa tylko  posmutniała. Próbowała to ukryć, bezskutecznie.

– I tego się właśnie boję.

W tym samym momencie do pokoju przez okno, próbował dostać się Mikołaj. Robił to naprawdę głośno, jednak po chwili męczącej walki znalazł się w pomieszczenia. Zaraz za nim zjawili się Piasek i Zębuszka.

– Tu jesteście – rzekł. Sarah, gdy tylko usłyszała jego donośny głos, spojrzała na na niego groźnie.

– Może tak troszkę ciszej – syknęła, wskazując na śpiącego Jami'ego. Mikołaj spojrzał na niego, po chwili w miarę szeptem rzekł.

– Ooo, no co jest wałkonie?

– Teraz rozumiem. Wszyscy spiskują, żebym to ja przegrał zakład. – Zaczął zrzędzić Królik, wychodząc z dziury w podłodze. Na te słowa wszyscy spojrzeli na niego krzywo, dając mu tym samym do zrozumienia by mówił ciszej, ten tylko spojrzał na nich zdezorientowany.

– Myślisz, że sam nie dam ci rady? A co to jest w ogóle? – odezwał się po chwili Jack. Zając przyjrzał się jego torbie z zębami, a następnie pokazał swoją, w której było dwa razy więcej biały ząbków.

– To jest torba zębów? Czy może to... jest torba zębów?

– Panowie, to nie chodzi o ilość. To nie są jakieś zawody. Ale gdyby jednak tak... – Walnął swój wielki wór na podłogę. –...to ja tu rządzę! – zawołał uradowany tańcząc. Nagle ten przebłysk radość został przerwany przez światło skierowane jego stronę. Światło pochodziło z latarki, którą dzierżył mały Jamie. North spojrzał na niego wystraszony i momentalnie zaczął się cofać.

– O nie – wysapał z nienaturalnie bladą twarzą. Chłopiec na chwilę wstrzymał oddech, patrząc na zgromadzonych. Prawie wszyscy spojrzeli na niego zszokowani, nie mogli uwierzyć, że to dzieje się na prawdę. Sarah spojrzała na nich, a potem na chłopca, po chwili złapała się za głowę zażenowana. Brawo.

– Święty Mikołaj, Wielkanocny Zając... – Zaczął wymieniać wszystkich strażników, oświetlając ich przy okazji latarką. – Piaskowy Ludek... – powiedział z niedowierzaniem. Ten tylko pomachał mu, uśmiechając się. – Zębowa Wróżka, wiedziałem że przyjdziesz – zawołał podekscytowany. Ona natomiast uśmiechnęła się i spoglądała lekko zdezorientowana na resztę.

– No tak, oni też są. – Przypomniała mu. Jack zrobił krok w przód i spojrzał na niego z niedowierzaniem. Nie mógł uwierzyć w to, że chłopiec go widzi.

– On nas widzi – rzekł. W jego sercu zaczęło gromadzić się szczęście, dopiero później zauważył, że Jamie patrzy na każdego, jednak nie na niego.

– Większość z nas – sprostował momentalnie Królik, spoglądając na chłopaka. Ten spojrzał w kierunku, gdzie patrzył strażnik, ale niestety nikogo tam nie spostrzegł. Frost natomiast spuścił wzrok, smutny i zrezygnowany. Cała zgromadzona radość znikła. To zbyt piękne, żeby było prawdziwe. Widząc jego minę, Sarah podeszła do niego, położyła mu rękę na ramieniu i zaczęła gładzić je delikatnie kciukiem, w goście pocieszenia. On czując dłoń na swoim ramieniu dobrze wiedział kto koło niego stoi.

– Ej chłopaki, on to słyszy – poinformował ich nagle Ząbek. Po chwili odezwał się Królik.

– Piasek załatw to. – Na te słowa, strażnik zacisnął pięści, gdy Zając to zobaczył westchnął. Jamie spojrzał na nich zaskoczony, czekając na to co się będzie dalej działo. – Ale w sensie uśpij go – wyjaśnił. Po chwili z łóżka podniósł się pies, który zaczął warczeć prosto w twarz Zająca. Chłopiec postanowił interweniować.

– Nie, przestań, to Wielkanocny Zając. Co ty robisz Abby? Siad – mówił, próbując uspokoić swojego pupila, bezskutecznie.

– Dobra, tylko bez paniki – rzekł strażnik, odkładając powoli swój worek zębów. Nagle odezwał się Jack.

– To um, to jest chart. A czy ty wiesz co robią charty, Zajączku? – spytał rozbawiony.

– Ale ja nie jestem zwyczajnym zajączkiem, prawda? – spytał ironicznie, w tej samej chwili Piasek stworzył złotą piaskową kulę, którą podrzucał. – Metr osiemdziesiąt wzrostu, nerwy ze stali, ekspert w tai chi. – Kontynuował Królik wyliczając swoje mocne strony, chłopak natomiast zaczął kręcić głową wyrażając dezaprobatę. Po chwili dostrzegł budzik na szafce nocnej chłopca. Momentalnie do jego głowy wpadł świetny pomysł. Wykorzystując to, że nikt na niego nie patrzy, niepostrzeżenie dotknął czubkiem laski budzika, który po chwili zaczął głośno dzwonić. Wszyscy się wystraszyli, pies zaczął gonić Zająca po całym pokoju, przy okazji robiąc wielki bałagan. Piaskowi wymsknęła się z rąk piaskowa kula, którą po chwili udało mu się ją złapać.  Następnie, próbował wycelować w psa by go uśpić.

– Piasek – zawołał Mikołaj popędzając strażnika. W tym samym momencie rzucił kulę w miejsce, gdzie chwilowo był pies. Ten jednak wcale nie zamierzał stać w miejscu, więc kulka leciała dalej, nie zatrzymana przez nic, w kierunku Northa, który skutecznie ją ominął. Zębuszka i Mleczuszka niestety nie miały tyle szczęścia i dostały kulą, która odbiła się od nich i popędziła dalej. Te przy zetknięciu się z kulką legły na podłodze, a nad ich głowami pojawiły się ząbki. Sarah unikając ataku kuli wskoczyła na parapet, natomiast Jack na szafę.

– Zabierzcie ją! – zawołał rozpaczliwie Królik uciekając od psa. Po chwili piaskowa kula dopadła i jego. – O nie... – Po tych słowach wylądował na ziemi zasypiając, a nad nim pojawiły się piaskowe marchewki. Kolejną ofiarą była suczka Abby. Nie minęło dużo czasu Mikołaj również dostał; nad jego głową pojawiły się piaskowe laski cukrowe. On natomiast jeszcze trochę świadomy spojrzał na nie.

– Ale laski... – mruknął i zasnął. Jamie przelatując nad nim trafił w ramiona Piaska, który momentalnie go uśpił. On, Jack i Sarah rozejrzeli się po pokoju, wymieniając się lekko zaskoczonymi spojrzeniami.

– Ups. – Odezwał się nagle Jack rozbawiony. Sarah pokręciła głową rozbawiona patrząc na marchewkę i cukrowe laski. Marchewka wziął jedną i zaczął tańczyć. Wszyscy zaśmiali się. – Szkoda że nie mam ze sobą kamery – rzekł Jack zeskakując z szafy. Piasek i Sarah spojrzeli na niego z uśmiechami na twarzy. Lecz po chwili uśmiech zszedł im z twarz, ponieważ w oknie zobaczyli jednego z koszmarów Mroka, który po ich zobaczeniu zaczął uciekać.

3 komentarze:

  1. *___* wspaniale kiedy następny?? <3<3

    OdpowiedzUsuń
  2. Po tym jak Jack przytulił do siebie Sarę sama prawie popłakałam się ze wzruszenia.Już nie moge doczekać się nexta ^-^

    OdpowiedzUsuń
  3. Wspaniały rozdział, czekam na więcej kochana!

    OdpowiedzUsuń